Inna prawda o uczelniach
2004-12-13
Józef Wieczorek
INNA PRAWDA O UCZELNIACH
W Polsce upadają przedsiębiorstwa, ale uczelnie państwowe i niepaństwowe rosną jak grzyby po deszczu. W gospodarce kryzys, w edukacji rozwój – rośniemy w siłę mimo, że nie żyjemy dostatniej.
Na rok 2003 MENiS wykazuje istnienie 380 uczelni wyższych, państwowych i niepaństwowych, które zatrudniają podobno ponad 70 tys. nauczycieli akademickich, a kształcą 1,8 mln młodzieży. Ilość to imponująca. Ale co z jakością? Jak ją mierzyć? Czy wzrost ilości szkół i ilości wydawanych dyplomów naprawdę oznacza rozwój edukacyjny ?
AKREDYTACJA BEZ INFORMACJI
Aby ocenić uczelnie, kierunki studiów powołano 28 grudnia 2001 Państwową Komisję Akredytacyjną umocowaną przy Ministerstwie Edukacji i Sportu. Niewiele o niej wiadomo bo nie ma własnej strony internetowej ani nawet własnego e-maila, stąd kontakt z tą instytucją nie jest łatwy. Pisze się o PKA co jakiś czas kiedy ogłasza ile to kierunków uprawniono a ile zawieszono w procesie wydawania dyplomów.
Państwowa Komisja Akredytacyjna stosuje skalę czterostopniową. Wystawia oceny negatywne, warunkowe, pozytywne i wyróżniające. Jak dotychczas są to najczęściej pozytywne, ale jest też niemało warunkowych, a nawet nieco negatywnych. Jak ocena jest negatywna to minister edukacji powinien zawiesić nabór albo rozwiązać szkołę.
Kryteria oceny kierunków są mniej więcej znane. Najistotniejsza jest ilość profesorów stąd zarzuty PKA dotyczą najczęściej właśnie braków w kadrze profesorskiej.
Aby dostać akredytację uczelnie piszą raporty samooceny a potem tzw. eksperci z odpowiedniego zespołu PKA przeprowadzają kontrolę na miejscu. Rozmawiają jak mówi szef PKA prof. Jamiołkowski z jak największą liczbą osób, pracowników i studentów. Niestety nie wiadomo czy te opinie się jakoś mierzy czy waży. Nie widać żadnych ankiet dla oceny, nie widać także żadnych raportów pokontrolnych.
Systemy akredytacji istnieją w innych krajach, ale PKA nie należy ani do European Network for Quality Assurance in Higher Education http://www.enqa.net , ani do International Network for Quality Assurance Agencies in Higher Education http://www.inqaahe.nl. Dlaczego?
Jeśli wyższe szkoły np. brytyjskie są oceniane to Polak bez trudu może znaleźć raporty pokontrolne http://www.qaa.ac.uk. Niestety nie udało mi się znaleźć żadnych raportów pokontrolnych naszej PKA. Wyniki kontroli PKA są poza kontrolą obywateli polskich.
Sytuacja podobna jak w Komitecie Badań Naukowych, który ocenia placówki naukowe (też uczelnie) parametrycznie, ale wartości parametrów są chronione przed zainteresowanymi. Kontroli brak. Ustawa o dostępie do informacji jest, dostępu nie ma. UTRWALANIE PATOLOGII
Edukacja w szkołach wyższych winna być ściśle związana z uprawianiem nauki przez nauczycieli akademickich. Jak ktoś nauki nie uprawia to nie może nauczyć studentów jak ją należy uprawiać i jak z niej korzystać. Problem w tym, że w Polsce uprawiana jest głównie tzw. nauka polska, swoista kategoria wyodrębniona z nauki sensu stricto. Czy w uczelniach należy uczyć uprawiania takiej nauki? Ja nie sądzę.
Brak jest spójnej i kompleksowej reformy systemu nauki i edukacji w Polsce i tak naprawdę nikt tego nie chce. Wyniki sprawdzenia, czy dane szkoły są dobrze, czy gorzej dostosowane do obecnego systemu edukacji i nauki niekoniecznie muszą przynieść pożądane społecznie skutki, tj. podniesienie poziomu nauczania w szkołach wyższych. Pozytywna ocena uczelni, kierunku studiów, nie musi świadczyć o jej pozytywnej działalności, a jedynie o lepszej przystosowalności do obecnego, raczej kuriozalnego systemu nauki i edukacji nauki. Taka ocena może przynieść natomiast skutki niepożądane, gdy kierunki o poważnej patologii (ogromne marnotrawstwo pieniędzy podatnika np. na granty bez rezultatów, rekrutowanie kadry na podstawie kryteriów genetyczno-towarzyskich itd. ) zostają ocenione pozytywnie, czyli ich patologia zostaje zaakceptowana, a nawet wyróżniona. Innym nie pozostaje nic innego jak tylko osiągnąć przynajmniej podobny stan patologii. Jeśli np. ważnym kryterium oceny uczelni, kierunku, jest ilość profesorów na etatach, to nie można tego kryterium odrywać od całościowego kontekstu. Oczywiście z punktu widzenia biurokraty najłatwiejsze są takie proste i mierzalne kryteria, ale niekoniecznie przekładają się one na poziom kształcenia.
Znam przypadki kiedy najlepsze wyniki w kształceniu studentów osiągał doktor, gdy natomiast ‚profesorowie’ nie byli w stanie sobie poradzić z dydaktyką na podobnym poziomie, więc doktora wyrzucili, a jego działalność zapisali sobie na swoje konto. Doktor negatywnie wpływał na młodzież, która traciła orientację edukacyjną. Zamiast orientować się na profesora, orientowali się na doktora. Młodzież akademicka jakby zaczęła zapominać, że najlepszy jest przecież profesor i dyskusji nie ma. Tak też ‚rozumuje’ Państwa Komisja Akredytacyjna. Porażający i przerażający poziom naukowy i moralny kadry ‚profesorskiej’, zaopatrzonej w dożywotnie przywileje jest jedną z podstawowych przyczyn katastrofalnej sytuacji nauki i edukacji w Polsce. Działania PKA nie powinny tej sytuacji utrwalać, lecz jej przeciwdziałać. W ocenie poziomu kształcenia biurokratyczne kryterium ‚profesorskie’ jest całkiem nietrafne, a nawet szkodliwe. Szkoły wiedząc, że ocenia się jakość kształcenia według m.in. ilości profesorów, zatrudniają osoby z tytułami profesorskimi nie zawsze mające odpowiednie kwalifikacje edukacyjne, a także naukowe (często mniejsze od kwalifikacji doktorów). Zatrudnianie ‚profesora’ na kilku, a nawet kilkunastu etatach może powodować poważne obniżenie poziomu kształcenia w takich uczelniach. To tylko jeden drastyczny przykład. W USA tak nie jest. Profesorem jest się na jednej uczelni, ale też trzeba pamiętać, że w USA nie ma profesorów ‚belwederskich’ czy raczej ‚białodomowych’ bo o zatrudnieniu na etacie profesora decyduje uczelnia , gdy u nas kto będzie czy nie będzie profesorem decyduje w gruncie rzeczy prezydent. W USA nie ma też habilitacji bo o zatrudnieniu decyduje dorobek naukowy a nie stopnie i tytuły często u nas niezależne od dorobku (nierzadko niejawnego) a potrzebne do zwiększenia ilości punktów akredytacyjnych.
W USA brak jest też umocowanej politycznie Centralnej Komisji ds. tytułu naukowego, tajności rezultatów grantów, tajności ocen itd. Przejścia jednak na system amerykański tak naprawdę u nas nikt nie chce. Ciekawe dlaczego ?
KASOWANIE KASY
Ostatnio senat Uniwersytetu Jagiellońskiego rzekomo wystąpił przeciwko wieloetatowcom tj. nauczycielom akademickim pracującym na więcej niż jednym etacie, twierdząc, że to nie jest etyczne. Problem w tym, że UJ nie występuje przeciwko wieloetatowcom jako takim, tylko przeciwko biegającym na wykłady po Krakowie. Ci, którzy przemieszczają się na wykłady dostojnie, szybkimi samochodami np. do Kielc czy Tarnowa, nie tracąc tym samym wiele sił i czasu, są etyczni i mogą tam dodatkowo wykładać. Kto wie czy uchwały nie podjęła grupa trzymająca sztamę z producentami szybkich samochodów? Z etyką to nie ma nic wspólnego. Chodzi o wycięcie konkurencji szkół niepublicznych lepiej opłacających wykładowców, ale też uzależnionych od akredytacji, czyli od punktów osiąganych za profesora. Żeby być akredytowanym trzeba go zatrudnić, nie musi zbyt często wykładać, ważne, żeby figurował i ‚punktował’. Politycy zarówno aktywni, jak i ‚upadli’, często punktują dla uczelni, często dla wielu uczelni na raz.
Uniwersytety też potrzebują profesorów, aby zarabiać na studiach zaocznych. To ich trzyma. Ambitniejsi studenci jednak narzekają , że serwuje im się bubel edukacyjny. Płacą dużo, zyskują mało. Takich studentów kieruje się do komisji dyscyplinarnych. Pracowników ujawniających takie patologie – również.
Na uczelniach nie liczą się obecnie ani badania, ani jakość nauczania, liczy się tylko szmal i dyplomy. Do niedawna uniwersytet był definiowany jako korporacja nauczanych i nauczających poszukujących razem prawdy. Tę definicję usunięto z nowego statutu UJ, chyba dlatego, że nie przystawało to nijak do rzeczywistości. Uczelnie zamieniono w fabryki dyplomów, a pożal się Boże ‚profesorowie’ ganiają od uczelni do uczelni aby nabić sakiewkę.
Można by rzec, że obecny uniwersytet to korporacja kasujących kasę (nierzadko za bubel edukacyjny) i kasujących dyplomy (nierzadko bez wartości). Obecne uniwersytety nie tolerują poszukujących ze studentami prawdy. Taka działalność jest w uczelniach źle widziana, a nawet zabroniona. Stanowi zagrożenie dla struktur uczelni.
ALTERNATYWNE KRYTERIA OCENY
Obserwując poważny spadek jakości nauczania w szkołach pozwoliłem sobie na zaproponowanie Państwowej Komisji Akredytacyjnej rozważenie odmiennych (od przyjętych) kryteriów oceny szkół wyższych. Jak sądzę po ich przyjęciu ocena szkół, kierunków, byłaby zdecydowanie odmienna od już dokonanej i dokonywanej, a ponadto pomogłaby w usuwaniu, a nie w utrwalaniu patologii jakimi uczelnie są dotknięte.
Moim zdaniem negatywnie oceniana winna być szkoła wyższa (kierunek) jeśli:
1. kierowana jest przez osoby nie należące do korporacji nauczanych i nauczających poszukujących prawdy
2. wyklucza z populacji zatrudnionych nauczycieli akademickich mających poczucie własnej wartości
3. wyklucza z populacji zatrudnionych nauczycieli akademickich mających cywilną odwagę wypowiadania krytycznych opinii o patologii uczelni
4. utajnia czy fałszuje osiągnięcia naukowe nauczycieli akademickich
5. fałszuje osiągnięcia edukacyjne nauczycieli akademickich
6. nadal respektuje ‚prawo’ stanu wojennego w życiu szkoły wyższej, w szczególności w polityce kadrowej
7. instytutem, katedrą czy zakładem uczelni zarządza dożywotni feudał, bez potencjalnego następcy, z powodu wytępienia konkurentów
8. zatrudnia ‚wieloetatowców’ m.in. ‚profesorów’ na fikcyjnych etatach (dla punktowania!)
9. zatrudnia osoby obciążone zajęciami edukacyjnymi powyżej 8 godz. dziennie i prowadzące oficjalnie ponad 10 magistrantów
10. realizuje politykę kadrową poprzez organizowanie ‚konkursów’ na obsadzanie stanowisk przez swoich, zgodnie z kryteriami dostosowanymi do ich poziomu intelektualnego lub według kryteriów genetyczno-towarzyskich
11. uznaje aktywnych badaczy za element niepożądany na uczelni
12. jej kadra jest niezdolna do wykrywania plagiatów lub/i wykazuje przyjazny stosunek do plagiaryzmu
13. tworzy nowe kierunki studiów jedynie dla zapewnienia obecnej, zamkniętej na ‚obcych’ kadrze, dodatkowych źródeł utrzymania
14. przyjmuje ogromną ilość studentów, bez możliwości ich należytego kształcenia, tylko po to, aby obecna kadra mogła więcej zarobić
15. akceptuje mobbing w stosunku do nauczycieli akademickich przewyższających kadrę zarządzającą intelektem i uznaniem wśród studentów
16. nie stosuje się do zasad etyki i dobrych obyczajów w nauce i edukacji
17. wykazuje analogie do orwellowskiego Ministerstwa Prawdy, w którym wartości mają odwrócony znak
Niestety PKA nie raczyła podjąć dyskusji z tą obywatelską inicjatywą. Po rozpowszechnieniu tych kryteriów w internecie jednak otrzymałem wiele listów z gratulacjami co świadczy, że opracowanie innych od obecnych kryteriów oceny szkół ma aprobatę krytycznie myślących obywateli.
PRAWDA RANKINGÓW
Zwykle na wiosnę kilka czasopism: Rzeczpospolita, Polityka i Perspektywy, Wprost, Newsweek układa rankingi szkół wyższych. Każdy może zapoznać się która uczelnia, jaki kierunek studiów jest najlepszy. To ma być wskazówka gdzie się wybrać na studia aby mieć dyplom najbardziej wartościowy, jakich absolwentów przyjmować aby mieć dobrze przygotowanych pracowników. Czy to dobra wskazówka? Kryteria rankingów na ogół są znane. Chciałbym się odnieść przykładowo tylko do jednego kryterium – kryterium siły naukowej uczelni – uwzględnianego w rankingach Rzeczpospolitej i Polityki uważanych za szczególnie wiarygodne.
Do określenia siły naukowej uczelni uwzględniano dane KBN, w tym dane dotyczące projektów badawczych finansowanych przez KBN. Ja korzystam z baz KBN i uważam, że jest to raczej baza nie-danych, w szczególności jeśli chodzi o wyniki grantów (projektów badawczych). (patrz Cui bono? – Obywatel, lipiec, 2003). Jakie są rezultaty realizacji grantów KBN można się zapoznać na stronach internetowych http://www.opi.org.pl. Można to przeliczyć uczelniami. Nie wiem czy twórcy rankingu to czynili?
Siłę naukową uczelni oceniano za pomocą kryterium – ‚liczba projektów badawczych prowadzonych przez uczelnie i współfinansowanych przez KBN ‚.
Ciekawe dlaczego redakcje sądzą, że takie kryterium, oczywiście mierzalne, świadczy pozytywnie o sile naukowej uczelni. Moim zdaniem o sile naukowej uczelni mogłoby świadczyć kryterium efektywności grantów, czyli jakość wyników w stosunku do poniesionych nakładów. To, że ktoś dostał grant, a nawet wiele grantów, nie świadczy o jego sile naukowej. Jeśli mimo otrzymania grantu nic lub niewiele zrobił to ten fakt świadczy o niepoważnej a nie o poważnej sile naukowej.
Warto też wziąć pod uwagę, że o przyznawaniu grantów nie zawsze decydują kryteria merytoryczne, a nader często genetyczno-towarzyskie.
Zatem kryterium liczby uzyskanych grantów jest mało wartościowe do ustalania siły naukowej uczelni, natomiast mogłoby być przydatne w ustalaniu rankingu uczelni marnotrawiących pieniądze podatnika czy w ustalaniu rankingu nepotyzmu (a może i korupcji) w nauce i edukacji w Polsce.
RANKING RANKINGÓW
Dla mnie rankingi wyższych uczelni w Polsce to lipa wprowadzająca w błąd obywateli. Ale nie dla wszystkich. Po ukazaniu się klasyfikacji szkół na ogół rozpoczynają się dyskusje świadczące o poważnym traktowaniu rezultatów rankingów. Studenci, i pracownicy tych uczelni, które są wysoko w rankingu chodzą dumni – jesteśmy najlepsi – z zadowoleniem konstatują. Inni, którzy są nisko w rankingach lamentują nad poziomem swoich uczelni. Nad zasadnością kryteriów, a przede wszystkim nad wiarygodnością danych rzadko się dyskutuje.
Świadczy to o braku krytycyzmu studentów i absolwentów szkół wyższych. I jest to ‚sukces’ edukacyjny. Krytycyzmu niezbędnego dla normalnego funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego na uczelniach się nie uczy, krytycyzm się tępi i są tego rezultaty.
Jeśli o rezultatach rankingów wypowiadają się rektorzy uczelni to na ogół jest tak, że ten ranking jest bardziej wiarygodny, w którym uczelnia rektora jest wyżej. Jest to dla rektorów kryterium najważniejsze. Rankingów nie traktuje się jako zabawę, lecz bardzo poważnie. Jak w tegorocznym rankingu WPROST Uniwersytet Jagielloński znalazł się nieco niżej rektorzy zawiadomili, że bojkotują ten tygodnik, ale rektor Uniwersytetu Adama Mickiewicza – uczelni, która znalazła się na pierwszym miejscu, był cały w skowronkach: ‚To dowód na to, ze rozwijamy się w dobrym kierunku’. Ciekawe, że właściwe i niewłaściwe kierunki rozwoju uczelni wyznaczane są przez niezbyt zorientowanych w tej materii dziennikarzy, bazujących na wątpliwych lub wziętych z sufitu danych.
Rektorzy uważają przy tym, że jak uczelnia jest wysoko w rankingu, to patologia nauki i edukacji w Polsce ich nie dotyczy! Tak mnie informował rektor AGH – Prof. R. Tadeusiewicz. A rozmiary patologii w uczelniach wyższych przecież nie są brane przy ustalaniu rankingów. Ot, rektorska logika.
Józef Wieczorek
Tekst opublikowany w dwumiesięczniku OBYWATEL nr 5(13), 2003
Komentarze do „Inna prawda o uczelniach” |
patologie – 2007-03-19 22:11:41 |
To jest swietny tekst i niezwykle trafna ocena sytuacji! Moge sie podpisac pod wszystkimi opisami ogolnymi (nie wszystkie szczegoly znam, ale patologie sa typowe). Co jest przerazajace – to to, ze przez prawie 4 lata i po zmianie rzadow – prawda ta nie dotarla, przynajmniej nie dotarla w pelni, do Wladz. To sie musi skonczyc, zeby wszystkie najwazniejsze postanowienia, decydujace o pracy z mlodzieza, dydaktycznej i naukowej byly tajne/poufne i polegaly na tolerowniu naduzyc. Dlatego, ze wszystko o czym pisze Autor ma bezposredni wplyw na przyszlosc naszego Kraju. Wielkie dzieki dla Autora. Hanna Ambroz |
autor: ~Hanna Ambroz |
|
Inna prawda o rektorach – 2006-11-18 10:33:00 |
Zapis czatu z rektorem Politechniki Wrocławskiej prof. Tadeuszem Lutym z dnia 19 listopada 2003 http://czat.pwr.wroc.pl/logi.p hp?id=2 12:17 <wieczorek> Czy zna Pan artykuły pana Józefa Wieczorka, które ukazały się ostatnio w prasie – koniec z fikcją w nauce, inna prawda o uczelniach? Czy nie sądzi Pan, że coś w tym jest? 12:20 <Rektor> Nie znam artykułów pana Wieczorka. Wiem, że ukazało sięe w ostatnim okresie kilka artykułów krytycznych o środowisku naukowym. Myślę, że każda krytyka – jeśli jest uzasadniona – jest bardzo wartościowa. Nasze środowisko na pewno wymaga stałego procesu samooczyszczania. A w jakim to było czasopiśmie? 12:26 <wieczorek> „Inna prawda o uczelniach” w piśmie OBYWATEL dostępnym w Onecie (kiosk.onet.pl), a „Koniec z fikcją w nauce” w Przeglądzie z 23 listopada. Myśl streszczająca autora jest następująca: „Wieczni doktorzy w USA dostają nagrody Nobla, w Polsce dostają wymówienia, szczególnie jeśli podważają jedynie słuszne poglądy profesorów”. 12:26 <Rektor> Doktorzy dostają i dostaną nagrody Nobla bez względu na to, gdzie pracują. Nie znam przypadku zwolnienia doktora za to, że publikuje naukowo. A jeżeli autor listu ma na myśli jakiś szczegółowy przypadek, to proszę o osobisty sygnał. Na koniec przypomnę podstawową prawdę, że istotą nauki jest poszukiwanie prawdy bez względu na to, jaka jest bolesna. —————————— ————————– P.S. Mimo osobistego sygnału Rektor Luty nie przystąpił nawet do poszukiwania prawdy czyli odkrycia istoty nauki o czym innym przypominał. Nie podjął tez swojego apelu po zostaniu szefem KRASP wyjaśnienie wieczorek z czatu to nie ja, ale po przypadkowym znalezieniu zapisu czatu w internecie przesłałem mu tekst Inna prawda … jak i szereg innych i próbowałem się spotkać z rektorem aby przystąpić do odnalezienia prawdy. Niestety do tej pory nie doszło do spotkania z rektorem Lutym jak również z innymi rektorami tak pięknie w mediach mówiącymi o etosie uczonych i sensie nauki. |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
bez zmian – 2005-10-22 11:27:36 |
Wspomnienia znalezione w internecie. Jak widać na uczelniach żadnych zmian mimo zmiany PRLu na III RP. ‚Pomimo głębokiego zaangażowania w Chemię i jej nauczanie – zdecydowałem się odejść, by nie firmować nieprawości, akceptowanych przez Radę Wydziału. Nieuczciwość naukowa, protekcjonizm, utrącanie najzdolniejszych, obawa przed ludźmi z zewnątrz, z góry ustawiane konkursy, przedkładanie własnych interesów nad dobro Nauki – wszystko to obserwowałem na wielce rozdrobnionych wydziałach rożnych polskich uczelni. Niestety i na tym Wydziale’ http://www.chem.uw.edu.pl/50la t/materialy6.html |
autor: ~nfa |
|
To nie pierwsza rzecz która jest jak za – 2005-02-15 23:27:03 |
GTW w polskiej nauce tkwi mentalnie w tym okresie. Wtedy ci ludzie zostali ukształtowani. A co do PKA, to wywiad na miejscu powinien być zorganizowany profesjonalnie, to znaczy: – pracownicy powinni dostać papierowe, anonimowe formularze i koperty z opłaconym kosztem przesyłki pocztowej (jak przy wyborach do KBN; należy zażądać wysłania pocztą, odpowiedzi nie mogą iść drogą służbową) – studenci powinni zostać poinformowani o adresie WWW pod którym będą mogli zgłaszać swoje uwagi, logując się z uczelni Inaczej nikt się nie wychyli: studenci przed nauczycielami i podwładni przed przełożonymi, a nawet jeden samodzielny przed drugim (bo np. może utrącić w przyszłości jego człowieka, źle zaopiniuje wniosek o awans czy nagrodę; w old boys network także nie warto się wychylać). Teraz to mamy lipę w stylu gierkowsko-białoruskim. Aż dziwne, że tylu poważnych ludzi bierze w tym udział udając że jest wszystko OK. |
autor: itakdalej |
|
‚Demokracja akademicka’ – 2005-02-15 22:55:17 |
Metodologia badawcza PKA polega zwykle na organizowaniu otwartych spotkań z pracownikami niesamodzielnymi, studentami. ‚Otwartość’ zebrania polega na tym, że wszyscy lub wybrani reprezentanci dostają polecenie służbowe stawienia się na takim spotkaniu. W niektórych (skrajnych?) przypadkach przedstawiciel dyrekcji instytutu jest na takim spotkaniu obecny. Przedstawiciel PKA pyta zebranych, co im się w instytucie nie podoba. Kto odważy się szczerze powiedzieć, co mu dolega? Nawet jeżeli przedstawiciel dyrekcji zostanie wyproszony za drzwi, należy przypuszczać, że na sali znajdzie się usłużny TW dyrekcji. Działalność PKA pod tym względem zaliczam do przejawów ‚demokracji akademickiej’, ponieważ wszystko jest z góry ustawione i wyreżyserowane, a za odstępstwa od scenariusza przewidziane są konsekwencje, choć nikt ich nigdzie nie skodyfikował. Pobyt PKA w instytucie w niczym nie różni się od spotkań tow. I sekretarza z włókniarkami. |
autor: khmara |
|
PKA – 2005-02-15 21:01:18 |
Muszę szczerze przyznac, że wiem jak to wygląda na konkretnym przyklądzie i zgadzam się z autorem, ze ta isntytucja to mydlenie oczu. opinie studentów mozna ‚ustawić’. Gdyby komisja weszła na strony lokalne miejscowości,, w której zamierza dokonać akredytacji dowiedziałaby się z postów sutdentów czego i gdzie szukać. Ja takie posty czytalem kiedy rozeszła się fama, iz ma być akredytacja jednego z wydziałów. a wynik akredytacji – od 2 lat nie ma go na stronach komisji…. żadnego sladu jej bytności w tym miejscu. |
autor: ~sceptyk |
|
mozliwosci – 2005-02-11 02:10:52 |
moja odwaga cywilna rowniez. Skoro cale srodowisko tuszuje sprawe, wlacznie ze studentami, tzn. ze wiekszosci z tym jest wygodnie i morale siegnelo dna… O wynikach PKA dowiedzialem sie z internetu… chociaz do czesciowego konformizmu w tej sprawie sie przyznaje – nonkonformizm oznaczalby papiery persony non grata. W dodatku wyznaje zasade, ze nalezy walczyc na froncie gdy sa jakiekolwiek szanse – tutaj ich nie widzialem… |
autor: ~itd |
|
… – 2005-02-10 22:21:32 |
Moje możliwości są niestety wyraźnie przeceniane, nie nazywam się Sawicki ani nawet Jamiołkowski. Nie mam pojęcia do kogo się z tym zwrócić. Jeżeli nieprawidłowości występują na już akredytowanym przez PKA kierunku, pozostaje żałować, że nikt nie zwrócił PKA uwagi na tę sytuację. Wizytacja o ile mi wiadomo trwa góra 2-3 dni i nietrudno pomalować wtedy trawę na zielono. Z drugiej strony, są spotkania ze studentami, i jeśli studenci nie uznali za stosowne o tym wspomnieć, PKA zapewne po prostu o tym nie wiedziała. Nie wszystkie działania PKA budzą mój entuzjazm, można odnieść wrażenie, że poniektórzy jej członkowie pozostają przede wszystkim profesorami swych macierzystych uczelni, a nie pracownikami PKA. Nie wykluczam, że tak było i w tym przypadku. Jeżeli na poziomie uczelni sprawa jest tuszowana, kolejnym szczeblem wydaje się być MENiS. Sprawa AB pokazuje, że odpowiednio uporczywe pukanie do drzwi może – choć oczywiście nie musi – odnieść pożądany efekt. |
autor: ~Gall Anonim |
|
pytanie do Galla Anonima – 2005-02-10 09:39:12 |
Jak nalezy postapic w nastepujacej sytuacji: posiada sie potwierdzona wielokrotnie wiedze, ze na pewnym wydziale renomowanej uczelni nie odbywa sie do 20% zajec na studiach dziennych. Wg uczelnianej gieldy studenckiej pracownicy tego wydzialu przoduja w nie przepracowywaniu sie!!! Wladze dziekanskie sa swiadome opini studentow, ale nic nie robia w kierunku uzdrowienia sytuacji (ryba psuje sie od glowy?). Na tym samym wydziele PKA kontroluje pewien kierunek, ktory ocenia BARDZO DOBRZE i udziela piecioletniej akredytacji. Nalezy zlozyc skarge (i do kogo) na wladze dziekanskie, rektora czy na czlonkow PKA za nie wypelnianie w nalezyty sposob ustawowych obowiazkow kontroli jakosci ksztalcenia? A moze wg PKA odbywanie zajec to tylko ich obecnosc w programie i rozkladzie zajec podawanym na poczatku semestru? Drogi Gallu Anonimie! Jezeli Twoje wypowiedzi na lamach NFA sa wyrazem konstruktywnej checi poprawienia sytuacji na polskich uczelniach to ujawnij sie. Otrzymasz wtedy ode mnie szczegolowe informacje wraz z innymi pikantnymi szczegolami. Poki co wykladowcy na szacownej uczelni, wysoko ocenionym przez PKA kierunku, wprawdzie pojawiaja sie na wykladach, ale rozpoczynaja je i koncza niekiedy slowami: ‚Dzis taka ladna pogoda – idzcie sobie do domu’!!!! |
autor: ~itd |
|
IPN a MNiI i MENiS – 2005-02-10 08:12:08 |
No jesli nawet istnieje to jakie ma znaczenie dla jawności zycia akademickiego ? Baza chociaż juz b. niekompletna teczek SB tez istnieje ale do niej dostep jest latwiejszy niz do bazy danych o naukowcach. O czyms to jednak świadczy. Jak mozna porownać kompetentnego do niekompetentnego skoro dostęp do danych jest dostepny tylko dla krzywdzącego a zamkniety dla pokrzywdzonego, czyli zupelnie inaczej niz w IPN!!!. Jasełka akademickie moga się odbywac przy aprobacie spoleczności akademickiej tak jak było dawniej. Bazy degrengolady moralnej jak nie było tak nie ma sa tylko kodeksy etyczne dla zapewnienia oslony krzywdzących i do krzywdzenia niewygodnych bo ujawniających przekręty trzymajacych : wladze, bazy danych, kodeksy etyczne itd |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
Informatyzacja etc. – 2005-02-09 22:56:24 |
Aczkolwiek te formularze do OPI składa się w formie elektronicznej, więc podejrzewam, że centralna baza danych istnieje. |
autor: ~Gall Anonim |
|
PKA – 2005-02-09 19:53:44 |
wynik dla: Cited Author=Jamiolkowski A* DocType=All document types; Language=English; Databases=SCI-EXPANDED, SSCI, A&HCI; Timespan=1945-2005 Times Cited Cited Author Cited Work Year Volume Page 1 JAMIOLKOWSKI A 4 MATH PHY 1972 3 1 JAMIOLKOWSKI A CR1 MATH PHYS 1974 5 415 1 JAMIOLKOWSKI A INT J THEOR PHYS 1983 22 369 1 JAMIOLKOWSKI A OPEN QUANTUM YSTEMS 1990 1 JAMIOLKOWSKI A OPEN SYST INF DYN 2003 11 63 1 JAMIOLKOWSKI A PHYS REV A 2001 6406 2310 1 JAMIOLKOWSKI A RECENT ADV STAT PHYS 1987 2 JAMIOLKOWSKI A REP MATH PHYS 1985 21 101 1 JAMIOLKOWSKI A REP MATH PHYS 1976 10 267 67 JAMIOLKOWSKI A REP MATH PHYS 1972 3 275 3 JAMIOLKOWSKI A REP MATH PHYS 1971 2 1 1 JAMIOLKOWSKI A SOC SCI GOVT 19 |
autor: ~Ewa Kostarczyk |
|
Informatyzacja po polsku – 2005-02-09 19:07:29 |
To, ze się sklada sprawozdania, publikacje itp to nie znaczy, że istnieje baza tych danych. Składa sie tez formularze do ZUS, jest b. drogi system do ich archiwizacji i przetwarzania a panie w ZUS szukaja danych w papierkach i nic nie wiadomo. Podobnie jest w ministerstwie nomen omen informatyzacji. Min nie udziela info w sprawie dorobku zasłaniając się ustawą o dostępie do danych osobowych ! To co ktos robi naukowo to jest jego i urzędnika min sprawa a innym nic do tego! |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
… – 2005-02-09 18:45:40 |
Problem nie w wadliwej ustawie o PKA (a raczej w noweli ustawy o szkolnictwie wyższym), bo PKA została powołana do określonych zadań i zadania te w jakimś stopniu wykonuje. Problem w tym, że nie ma woli otwartej prezentacji i oceny dorobku naukowego (i to nie za pomocą zwykłego indeksu cytowań, bo i on produkuje przekłamania). A baza wbrew pozorom istnieje – OPI co rok zbiera ze wszystkich uczelni, gdzie badania naukowe finansowane są z funduszy państwowych (KBN/MNII), sprawozdania o realizacji tychże badań naukowych, wraz z listą publikacji za rok sprawozdawczy, i to w formie elektronicznej. Te dane potem służą KBN/MNII do kategoryzacji jednostek naukowych i odpowiedniego rozdziału funduszy ( http://www.nauka-polska.pl/ank ieta_jed/ankieta_inf_f.htm ). Tak więc baza jest, pozostaje kwestia upublicznienia dostępu do niej. Natomiast stan bazy publicznej Ludzie Nauki (http://www.nauka-polska.pl/lu dzie/os_inf_f.htm) woła o pomstę do nieba, bo dane tam zawarte pochodzą sprzed kilku lat i nikomu w OPI najwyraźniej nie zależy na ich aktualizacji. Dobrym przykładem jest liczba wypromowanych doktorów – każdy musi składać do OPI kartę informacyjną, ale z jej wprowadzeniem do systemu bywa różnie. Pozostaje więc pytanie – czy to system jest zły, czy jego niedrożność to efekt urzędniczej niekompetencji? Z moich doświadczeń dosyć jednoznacznie wynika, że to drugie. ********* Nigdzie nie twierdzę, że do kształcenia na poziomie zawodowym nie potrzeba naukowców. Stwierdziłem jedynie, że niekiedy praktyk bez olśniewającego dorobku naukowego sprawdzi się na tym szczeblu lepiej od klasycznego naukowca. Inna sprawa – i tu wracamy bumerangiem do urzędników z MENiS – że studia zawodowe to wytwór czyjejś chorej wyobraźni, bo studia wyższe nie zdobyciu zawodu powinny służyć, nawet na szczeblu licencjackim. Jak ktoś chce zdobyć uprawnienia zawodowe, powinien po ukończeniu studiów złożyć odpowiedni egzamin i tyle. Ale jakiś mądrala w ministerstwie tak to sobie wykoncypował i teraz musimy się z tym męczyć. |
autor: ~Gall Anonim |
|
Patologie prawem gwarantowane – 2005-02-09 18:31:51 |
No to jasne jest, że ustawa o PKA jest wadliwa. PKA nie musi gromadzić danych, wystarczy żeby korzystala z bazy danych instytucji która do posiadania takiej bazy ma uprawnienia. Niestety KBN (MNiI) takiej bazy nie posiada stąd ocena dorobku naukowego jest jedynie iluzoryczna nawet jak sie temu przyglądaja przez powiekszające szkło. Jak nie ma to sie nie zobaczy nawet przez teleskop. To, ze do ksztalcenia na poziomie licencjatu nie potrzeba naukowcow to jest wada. Nie uczy sie kreatywnosci tylko pozoranctwa. Nieraz mam e-maile, tel aby dac wyniki nadań bo sa potzrebne do zrobienia licencjatu. Kiedy tłumacze, że trzeba je zrobic samemu odpowiedź jest – promotor mówił, ze badań nie musze prowadzic. Jak się robi to co w przedszkolu (albo poniżej, bo dzieci czasem coś badają) to nie powinno się to nazywać szkołą wyższą ( nawet na poziomie licencjatu). No i w koncu takim sposobem PKA chroni niekreatywna kadrę kiepskich szkół a ludzie nauki są bez etatów, bo nie sa kompetentni do produkcji bubli w szkołach z nazwy wyższych. |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
… – 2005-02-09 17:52:01 |
Numeryczna liczba samodzielnych pracowników określona jest w odpowiednich rozporządzeniach MENiS, tak więc PKA, oceniająca zgodność prowadzonego kierunku z obowiązującym prawem, musi takich kalkulacji dokonywać. O przyczynach pisałem szerzej na forum ( http://www.nauka-edukacja.p4u. pl/forum.php?page=&cmd=sho w&id=115&category=3 ) Natomiast oprócz czysto matematycznych kalkukacji PKA przygląda się również dorobkowi naukowemu poszczególnych pracowników reprezentujących dany kierunek oraz temu, czy ich zainteresowania naukowe (i) pokrywają się z prowadzonymi przez nich zajęciami, oraz czy (ii) reprezentują oni odpowiednią gamę specjalności/specjalizacji. Aczkolwiek – przypominając raz jeszcze – PKA nie została utworzona w celu oceny jakości badań naukowych i dorobku naukowego kadry per se, co leży w gestii organów finansujących badania naukowe w uczelniach państwowych, czyli ś.p. KBN i MNII. |
autor: ~Gall Anonim |
|
Jakość kształcenia według Galla Anonima – 2005-02-09 17:32:41 |
Według Galla Anonima …szkoła prowadząca dany kierunek na poziomie magisterskim taki obowiązek ma (ek, obowiązek prowadzenia badań naukowychi) tam PKA bierze je pod uwagę, ale jako jedno z wielu kryteriów i wyłącznie w odniesieniu do ich przełożenia na jakość kształcenia… PKA bierze pod uwagę numeryczną ilość pracowników samodzielnychzakładając, że taka a nie inna ich ilość jest ilością zabezpieczającą jakość kształcenia. {b]Nawet jeśli 3 prof zwyczajnych plus 5 dr hab równa się 4 magistrom |
autor: ~Ewa Kostarczyk |
|
… – 2005-02-09 17:05:01 |
Polecam zajrzenie do ustawy z 20.07.2001: „2. Komisja przedstawia ministrowi właściwemu do spraw szkolnictwa wyższego opinie i wnioski dotyczące w szczególności: 1) utworzenia uczelni, przyznania uczelni uprawnienia do prowadzenia studiów wyższych na określonym kierunku i poziomie kształcenia oraz utworzenia przez uczelnię filii lub wydziału zamiejscowego, 2) dokonanej oceny kształcenia na danym kierunku, w tym kształcenia nauczycieli oraz przestrzegania warunków prowadzenia studiów wyższych.” Można dyskutować, czy taki zakres działalności jest wystarczający, ale w świetle obowiązującego prawa (niezależnie od naszego zdania na jego temat) PKA nie ma uprawnień do oceny jakości prowadzonych przez uczelnię badań naukowych (publikacje, tematyka badawcza, etc.). Tym zajmuje się organ finansujący badania naukowe, czyli ś.p. KBN, a obecnie MNII. Nie mówiąc już o tym, że postrzeganie szkolnictwa wyższego jako wyłącznie poziom uniwersytecki jest daleko idącym uproszczeniem. W Polsce prowadzone są studia zawodowe i magisterskie, studia doktoranckie póki co wiszą w rozkroku i nie ma jednoznacznych uregulowań w tej kwestii. Szkoła prowadząca dany kierunek na poziomie zawodowym nie ma obowiązku prowadzenia badań naukowych. Szkoła prowadząca dany kierunek na poziomie magisterskim taki obowiązek ma i tam PKA bierze je pod uwagę, ale jako jedno z wielu kryteriów i wyłącznie w odniesieniu do ich przełożenia na jakość kształcenia. |
autor: ~Gall Anonim |
|
Oceny Gallow Anonimów – 2005-02-09 11:12:16 |
W systemie nauki polskiej nie ma żadnej instytucji powolanej do posiadania bazy danych o dorobku naukowym! mimo ze dorobek naukowy służy rzekomo do nadawania stopni i tytułów naukowych. Jesteśmy podobno liderem procesu bolońskiego ktory zaklada nierozłącznośc m.in. badań i nauczania i jesli ktos mówi, że na poziomie uniwersyteckim (mgr dr) PKA nie jest powolana do oceny dorobku naukowego a jedynie do oceny jakości ksztalcenia to nie wie o czym mowi albo PKA nie wie co powinna robic. Oczywiście mozna być świetnym dydaktykiem najwyżej ocenianym przez studentow i wychowankow i byc poza uczelniami bo PKA wysoko ocenia tych którzy takich dydaktykow usuwają z uczelni np. za rzekoma niechęć do dydaktyki. Taki jest system oceny jakości nauczania w szkolach wyższych przez jednych Gallow Anonimow i innym GA to sie podoba. Oceny winny byc jawne i wedlug jawnych rozumnych kryteriow. |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
… – 2005-02-09 10:51:59 |
Tyle że PKA nie jest powołana do oceny dorobku naukowego tylko do oceny jakości kształcenia. Nie trzeba być wybitnym naukowcem, żeby być świetnym dydaktykiem-praktykiem. Na poziomie studiów zawodowych ważniejsze jest doświadczenie w nauczaniu, na poziomie studiów magisterskich wchodzi element badań naukowych, ale nie jest i nie powinien to być czynnik decydujący. |
autor: ~Gall Anonim |
|
Patologia demokratycznie utrwalana – 2005-02-09 10:01:21 |
Rozumiem, ze Pan podziela mój pogląd wyrażony w artykułew ‚Inna prawda o uczelniach’, ze akredytacja w polskim wydaniu to na ogół lipa utrwalająca patologie. Prosze porownać komentarze do akcji ujawniania dorobku naukowego. Z odpowiedzi PKA jasno wynika, ze PKA nie potrzebuje znać dorobku naukowego kadry nauczającej aby ocenic jej wartośc !!! ale jest to instytucja wpisana do projektu nowej ustawy ‚Prawo o szkolnictwie wyższym’ podobnie jak KRASP, ktora na roszczenie informacyjne w sprawie ujawnienia dorobku naukowego nawet nie odpowie -bez utraty wiarygodności. Jeśli demokratyczna większośc to akceptuje, albo olewa, to żadnej zmiany systemu nie będzie jesli nie zostanie wymuszony czynnikami zewnętrznymi. |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
PKA to lipa – 2005-02-08 21:02:57 |
Akredytacje to wielka lipa. To właśnie wytyczne programowe PKA są jednym z powodów fatalnego poziomu nauczania, przynajmniej w mojej działce – geologii. Wszelkie proby poważniejszych zmian są zbywane stwierdzeniem, że nie można robić rewolucji programowej, bo nie będzie akredytacji. I kij im w oko, skoro uważają, że student geologii po ukończeniu studiów powinien znać budowę układu ambulakralnego, a hydrodynamika jest wymysłem masonów. Panie Józefie – niestety, system można rozsadzić tylko od środka |
autor: ~Łukasz |
|
Nepotyzm – 2005-02-08 15:26:22 |
Właśnie trzeba zmienić system a nie tylko jeden element w chorym systemie. Widac, że dzialalnośc PKA jest tez chora. Nepotyzm mozna by ograniczyć przez ustawowy nakaz zatrudnienia tylko na podstawie otwartych konkursow na etaty – informacje na internetowej tablicy ogłoszeń (np. PKA czy RGSW) obowiązkowe dla wszystkich konkursów. Także zakaz zatrudniania na tej samej uczelni po zrobieniu doktoratu na np. 5 lat tez by ta patologie troche ograniczył. Odsylam do tekstu – Nomadyzm niemobilnych. |
autor: ~Józef Wieczorek |
|
Czy PKA jest wiarygodna? – 2005-02-08 14:38:01 |
Jestem studentem UR i obsrewuje jak międz uczelniami toczy sie walka o jak najwiekszą liczbe studentów.PKA moim zdaniem nie jest w stanie wiarygodnie oddać poziomu uczelni,gdyż kryterium ilośći profesorów prowadzi do sytuacji w której profesorowie tylko widnieją na listach i w indeksach.Szara rzeczywistoś pokazuje jednak że kontakt student z profesorem sprowadza sie tylko do wpisu w indeksie.Sytuacja szkolnictwa wyższego nie zmieni sie bez odważnych zmian.No ale po co to zmieniać skoro wszędzie panuje nepotyzm? |
autor: ~Waldemar |
|
|
Filed under: Archiwum NFA - od 2004, Patologie | Leave a comment »